Skip to content

Zbliżają się święta, co oznacza, że ryby częściej trafią na polskie stoły. To dobra okazja aby zastanowić się, w czym one pływają – w wodach może być bowiem m.in. toksyczna metylortęć. Polska niestety obchodzi się z rtęcią bardzo lekko i jest mocno spóźniona z wprowadzaniem wymogów rozporządzenia UE w sprawie tej neurotoksyny

1 stycznia 2019 r. w Polsce wchodzą w życie przepisy dotyczące emisji rtęci z gabinetów stomatologicznych, a konkretnie obowiązku stosowania separatorów rtęciowych.

Działania lobby stomatologicznego oraz inercja Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Środowiska sprawiły, że do ich instalacji szybko nie dojdzie, mimo że jest to odgórnie wymagane rozporządzeniem Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę dane zaprezentowane w ostatnim raporcie Europejskiej Agencji Środowiska, w ludzkich ciałach w samej tylko UE znajduje się 1500 ton rtęci dentystycznej (s. 41 Raportu). Ze względu na pochówki i kremacje, ogromna ilość rtęci prędzej czy później dostanie się do powietrza, wód oraz żywności. Jeżeli plomby amalgamatowe zostaną wcześniej usunięte w gabinetach, wysoce prawdopodobne jest, że zostaną wyrzucone wprost do kanalizacji. Dla Polaków narażenie na rtęć pochodzi także z energetyki węglowej. Nie zapominajmy jednak, że jest jeszcze m.in. stomatologia – mimo że wypełnienia alternatywne od rtęci są od lat stosowane, dostępne i w konkurencyjnej cenie. Temat emisji rtęci ze spalania węgla stanowi odrębny wątek. W skali Europy zdecydowanie większym niż energetyka źródłem emisji rtęci do powietrza i do wód jest  gospodarka odpadowa, a do niej zalicza się także obchodzenie się z rtęcią w naszych polskich gabinetach dentystycznych (s. 55 Raportu).

Jesteśmy narażeni na rtęć np. jedząc ryby

W Polsce amalgamat rtęciowy zakłada się głównie w ramach ubezpieczenia zdrowotnego – uważa się, że jest to najtańsze wypełnienie. Może i jest ono tanie dla NFZ, ale koszty zatrucia środowiska rtęcią ponosi już ktoś inny – Polacy. Co ciekawe Polska nie ma dokładnej wiedzy co do skali użycia rtęci w stomatologii. NFZ nie prowadzi szacunków jaką ilość rtęci rocznie w stomatologii kontraktuje! Paweł Głuszyński, z Towarzystwa na Rzecz Ziemi, komentuje: „Jestem bardzo zaskoczony brakiem statystyki wykorzystania amalgamatu w ochronie zdrowia. Skoro usługa jest kontraktowana, to Narodowy Fundusz Zdrowia powinien otrzymać zwrotnie informacje w jakim zakresie została ona zrealizowana. Jest to wymóg formalny oraz szczególnie istotny z uwagi na toksyczność amalgamatu oraz jego negatywne oddziaływanie na zdrowie ludzi i środowisko. Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/852 z dnia 17 maja 2017 r. w sprawie rtęci wszystkie gabinety stomatologiczne muszą być wyposażone w separatory amalgamatu od dn. 1 stycznia 2019 r. (art. 10), a jego zużycie musi być monitorowane (art. 10 ust. 3).”

Z rtęcią nie ma żartów i nigdy nie wiemy kiedy dostanie się do naszych organizmów. Jak tragiczne w skutkach może być zatrucie rtęcią przypomina tragedia, jaka wydarzyła się nad zatoką Minamata w Japonii. W latach 50-tych XX w. wytwórnia tworzyw sztucznych emitowała tam ścieki zawierające rtęć, ale jej stężenie wydawało się niewielkie i niegroźne. Po pewnym czasie ludzie mieszkający nad zatoką zaczęli się dziwnie zachowywać, w końcu wielu z nich zmarło. Były to objawy zatrucia rtęcią, gdyż omawiany metal ciężki uszkadza układ nerwowy, mózg a nawet powoduje śmierć. Dzisiaj wiemy, że ze względu na zdolność rtęci do bioakumulacji w organizmach żywych np. w rybach, w zasadzie każde jej stężenie może z czasem stanowić duże zagrożenie dla ludzi i zwierząt. Niestety w Polsce wciąż mamy do czynienia z dużą ilością niekontrolowanej emisji rtęci do powietrza i wód. Niektóre źródła emitujące rtęć zostały w ostatnim czasie nagłośnione –  emisje ze spalania węgla w elektrowniach, szczególnie węgla brunatnego. Z samego Bełchatowa w 2016 r. dostały się do powietrza aż 3 tony rtęci. Gazeta Forbes podała, że to więcej niż emituje cały hiszpański przemysł.

Rtęć jest mobilna i podstępna. W raporcie Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska zwraca się uwagę, że największe stężenia rtęci notuje się u mieszkańców nadmorskich państw spożywających duże ilości ryb. Agencja wydaje też rekomendacje dla poszczególnych państw, wśród których znalazła się także Polska, aby dzieci i kobiety w ciąży unikały spożywania np. pangi czy tuńczyka. Wciąż mamy ochotę na modne sushi? Weronika Michalak z organizacji HEAL zajmującej się problematyką powiązań zdrowia oraz ochrony środowiska zwraca uwagę: „Rtęć, która w postaci metylortęci kumuluje się w łańcuchu pokarmowym i trafia do organizmu człowieka powoduje bardzo wiele negatywnych skutków zdrowotnych. Wśród nich można wymienić przyśpieszone procesy neurodegeneracyjne, zaburzenia płodności czy obniżone IQ u kolejnych pokoleń. Niestety ponad 50% obszaru Unii Europejskiej to tereny, na których występuje znacząco przekroczona ilość rtęci w środowisku. Ryby bałtyckie prawdopodobnie mają jej również bardzo dużo, jednak świadomość tego problemu w Polsce jest wciąż na zbyt niskim poziomie”.

Warto dodać, że problem z rtęcią stomatologiczną to nie tylko jej niekontrolowana emisja do środowiska, ale także narażanie zdrowia samych lekarzy. Remigiusz Kurzawa, stomatolog podkreśla: „Amalgamat dentystyczny jest odpadem medycznym, został oznaczony kodem: 18 01 10* jako odpad niebezpieczny. Obchodzenie się z usuwanymi zębami zawierającymi rtęć czy samymi plombami wciąż w praktyce nie wygląda tak, abyśmy mieli pewność, że zapewnia to bezpieczeństwo lekarzom, pacjentom oraz społeczeństwu. Mimo że są to odpady niebezpieczne, to i tak często trafiają do kanalizacji”. Chociaż, jak się wydaje, rtęć wymyka się spod kontroli, państwo polskie wydaje się bagatelizować problem, a świadczy o tym najlepiej to, w jaki sposób przebiegały prace przygotowujące środowisko dentystyczne do zmian. Wśród stomatologów panuje w tym zakresie dezinformacja, zadawane są też bardzo konkretne pytania np. jak należy potraktować pacjenta skarżącego się na potworny ból, któremu należałoby wyrwać ząb zawierający amalgamat, jeżeli dany stomatolog od 1 stycznia nie będzie miał separatora? Czy pacjenta należy odesłać do innego gabinetu? Czy stomatolog zostanie ukarany, że usuwa plombę rtęciową, kiedy nie ma zainstalowanego separatora?

Polska jak mierny uczeń

Mimo że separatory mają być w gabinetach od 1 stycznia, 27 listopada ministerstwo było na etapie „rozpoznawania rynku dystrybutorów separatorów”. Dwa tygodnie przed tym, jak w krajach członkowskich w gabinetach stomatologicznych mają być stosowane separatory amalgamatu, polskie jednostki wciąż nie zostały jednoznacznie poinformowane o tym, jak się należy przygotować do zmian. Czyli nie dość, że słabo, to jeszcze za późno. Mimo że termin znany był od dawna, prezes NRL Andrzej Cisło w wywiadzie dla Infodent24 mówi: „Upewniani jesteśmy, iż jeszcze przed końcem roku pojawią się wytyczne w jaki sposób świadczeniodawca podejść powinien do obowiązku ochrony środowiska” (sic!). Dodaje też, że „dyrektywa dopiero wejdzie”, kiedy chodzi o rozporządzenie UE już działające! W jego ramach np. od 1 lipca 2018 r. nie można stosować amalgamatu rtęciowego u dzieci i kobiet w ciąży. Z kolei, Ministerstwo Zdrowia na pytanie, kiedy podmioty dostaną wymagane wytyczne odpowiada: „Prace trwają” – taką informację można uzyskać w zasadzie na wszystkie pytania odnośnie rozporządzenia UE. Problemem nie jest tylko to, że nie wiadomo kto i od kiedy ma mieć separator. Nie znamy służb, które mają sprawdzać i karać za nieuzasadnione stosowanie amalgamatu rtęciowego u dzieci i kobiet w ciąży oraz za nieposiadanie separatora od 1 stycznia 2019 r.. Nie wiadomo też kto jest za postępy w minimalizowaniu stosowania rtęci w stomatologii odpowiedzialny – Ministerstwo Środowiska oraz Ministerstwo Zdrowia od paru miesięcy w zasadzie odsyłają do siebie nawzajem.

Podczas COP 24 w Katowicach Polska, a szczególnie polski rząd, pokazała wielokrotnie swój stosunek do ochrony środowiska. Dla nas obywateli oznacza to, że w wielu kwestiach musimy chronić się sami. Dlatego w czasie świąt, kiedy lubimy spacerować, warto np. samemu sprawdzać jakość powietrza, bo alarmu smogowego raczej nie usłyszymy nawet kiedy co rusz wybuchają pożary składowisk śmieci, jak ostatnio we Wrocławiu. Nie liczmy też na ostrzeżenia w sklepach co do spożywania ryb, ale trzeba wiedzieć, że największe ilości rtęci zawiera mięso dużych ryb drapieżnych, np. tuńczyka czy rekina. Warto dodać, że wiele krajów przestrzega też przed spożywaniem ryby pangi. Kobiety w ciąży, dzieci czy osoby z niewydolnością nerek powinny być szczególnie ostrożne. Jako wegetarianka wiem, że życie bez jedzenia ryb jest możliwe. Przykład zanieczyszczenia żywności rtęcią jest z kolei dodatkowym argumentem na zmianę diety. Oprócz empatii dla istot czujących, troska o własne zdrowie może się okazać równie ważnym powodem do zmiany nawyków życiowych.

autorka: Hanna Schudy, EKO Unia