W ostatnich latach rośnie świadomość zagrożeń związanych z wszechobecnością chemikaliów, które zaburzają pracę układu hormonalnego…
Na początku bieżącego roku Fundacja Planeta przeprowadziła pomiary stężenia pyłu zawieszonego PM10 na terenie trzech niewielkich miejscowości w województwie małopolskim. Wyniki raportu są zatrważające. Przekroczenia norm w niektórych dniach były wyższe niż w Krakowie, który nadal należy do najbardziej zanieczyszczonych miast Europy (chociaż podejmuje wiele działań, by to zmienić). Okazuje się, że nasze przekonanie o czystym powietrzu na terenach wiejskich może być fałszywe i mieć źródło w tym, że na tych terenach nie jest prowadzony monitoring jakości powietrza. O raporcie (link) i o wielkim smogu w małych miejscowościach rozmawialiśmy z Zofią Pasternak-Wietrzną z Fundacji Planeta.
HEAL: Wg raportu WHO właściwie wszyscy mieszkańcy dużych miast oddychają powietrzem, w którym poziom pyłów przekracza wartość uznawaną przez WHO za akceptowalną z punktu widzenia zdrowia (20 μg/m3). A największe miasta Polski nie tylko mają problem ze spełnieniem mniej restrykcyjnych norm unijnych, ale też znajdują się wśród najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie. A jak to wygląda w mniejszych miejscowościach? Bo wydaje się, że w powszechnej opinii nadal panuje przekonanie o czystym i zdrowym powietrzu na wsiach?
Zofia Pasternak-Wietrzna, Fundacja Planeta: Dokładnie takie przekonanie panuje. Tymczasem wystarczy przejechać w sezonie grzewczym trasą, która przebiega przez małe miejscowości, przykładowo z Krakowa do Wadowic. Okazuje się, że praktycznie całą trasę trzeba pokonać z włączonym obiegiem wewnętrznym, ponieważ cały czas czujemy w samochodzie dym. A skoro jest dym, gęsty, gryzący, to znaczy, że nie możemy mówić o czystym powietrzu. Dużo mówi się obecnie o zanieczyszczeniu powietrza w polskich miastach, ale problem ten dotyczy w równym stopniu, a może nawet bardziej, również mniejszych miejscowości. Powietrze zanieczyszczone jest wszędzie, gdzie występują skupiska budynków. Wynika to ze sposobu ogrzewania. Na wsi nie ma sieci ciepłowniczych, a mieszkańcy ogrzewają swoje domy w głównej mierze, spalając paliwa stałe w pozaklasowych kotłach, które generują bardzo duże ilości zanieczyszczeń. I to właśnie źródła ogrzewania stanowią największy problem. Obserwujemy na co dzień, jakie spustoszenie może uczynić jeden pozornie niewinny kominek (oczywiście pozaklasowy), w którym spalane jest drewno, a co dopiero piec centralnego ogrzewania, tzw. „kopciuch”. Do tego dochodzi jeszcze jakość stosowanych paliw (złej jakości węgiel, muły, miały i floty), a także spalanie odpadów. A ponieważ sezon grzewczy w praktyce rozpoczyna się już we wrześniu i trwa nawet do końca maja (tak zwane „przepalanie” – bardzo popularne na wsi), o czystym i zdrowym wiejskim powietrzu możemy mówić zaledwie przez kilka krótkich miesięcy. Nawet latem w wielu domach na wsi mieszkańcy rozpalają w piecu, aby ogrzać wodę.
HEAL: Warszawa, blisko 2 milionowe miasto, ma zaledwie 5 stacji monitorujących jakość powietrza. Jak monitoruje się jakość powietrza w mniejszych miejscowościach?
Zofia Pasternak-Wietrzna, Fundacja Planeta: Odpowiedź jest krótka i zwięzła: nie monitoruje się. A skoro nie monitoruje się, panuje powszechne i całkowicie mylne przekonanie, że smogu na wsi nie ma. Tymczasem problem jest widoczny gołym okiem. Skoro z większości kominów w danej miejscowości unoszą się kłęby dymu przeróżnej barwy, dymu który szczypie w oczy i gryzie w nos, to nie potrzeba specjalnej aparatury pomiarowej, żeby zorientować się, że coś jest nie tak. A ponieważ dotyczy to praktycznie każdego domu, mieszkańcy nie zwracają uwagi. Lub są „przyzwyczajeni” do takiej sytuacji. Słyszą, że smog występuje w miastach, więc uważają, że zanieczyszczone powietrze jest problem miast. Przykładowo, wielu mieszkańców małopolskich wsi jest przekonanych, że smog „napływa” do nich z Krakowa.
HEAL: Jako Fundacja Planeta postanowiliście sami sprawdzić czy tereny wiejskie również są narażone na problem zanieczyszczenia powietrza tak bardzo jak duże miasta. Co badaliście, jakie były wyniki pomiarów i czy bardzo Was zaskoczyły?
Zofia Pasternak-Wietrzna, Fundacja Planeta: Przez dwa tygodnie badaliśmy stężenia pyłu PM10 w trzech małych miejscowościach w Małopolsce. Badania przeprowadzone zostały przy pomocy przenośnego pyłomierza. Pomiary zostały wykonane w styczniu, czyli w samym środku sezonu grzewczego, w dni mroźne i takie o temperaturach dodatnich w ciągu dnia oraz ujemnych nocą, a także przy pogodzie wietrznej i bezwietrznej. Wyniki były przerażające. Podejrzewaliśmy wcześniej, że będą przekroczenia normy, ale nie wiedzieliśmy, że ta norma może być przekroczona kilkukrotnie! Stężenia średniodobowe w jednej miejscowości wynosiły ponad 300 µg/m³, a w drugiej ponad 200 µg/m³ (poziom dopuszczalny dla stężenia średniodobowego wynosi 50 µg/m3 – przyp. HEAL). Tylko w sytuacji, gdy zerwał się bardzo silny wiatr, stężenie pyłu zawieszonego PM10 w wiejskim powietrzu było w normie. Wyniki naszych pomiarów porównaliśmy ze stężeniami zarejestrowanymi w tym samym czasie w Krakowie i Skawinie (odległość ok 40-45 km) i okazało się, że powietrze na wsi było bardziej zanieczyszczone niż w miastach.
HEAL: Jako organizacja wiążąca wiedzę o środowisku z wiedzą o zdrowiu nie możemy pominąć pytania – co dla zdrowia mieszkańców wsi oznaczają wyniki przeprowadzonych przez Was pomiarów?
Zofia Pasternak-Wietrzna, Fundacja Planeta: Wiadomo, jak poważne konsekwencje zdrowotne niesie z sobą życie w warunkach zanieczyszczonego powietrza. Jeżeli ktoś jest świadomy tego, że powietrze może być zanieczyszczone, może się jakoś próbować chronić. Natomiast jeżeli ktoś nie przypuszcza nawet, że żyje w smogu, jest tym bardziej narażony na utratę zdrowia, a nawet życia. Wartość 300 µg/m³ to według przepisów obowiązujących w Polsce poziom alarmowy. Tymczasem, na wsi ludzie „normalnie” żyją w takich warunkach – robią zakupy, wychodzą na zewnątrz. Niektórzy nawet uprawiają sport. A jak mają w takich warunkach prawidłowo rozwijać się dzieci? Bardzo dużo dzieci częściej niż normalnie zapada na choroby górnych dróg oddechowych. Dużo dzieci cierpi również na alergie. O tych chorobach oraz dolegliwościach mówi się na korytarzach przedszkolnych, natomiast rzadko wiąże ich przyczyny lub zaostrzony przebieg z zanieczyszczonym powietrzem. Nikt też nie dopuszcza myśli, że dzieci te mogą mieć niższy iloraz inteligencji niż gdyby wychowywały się w warunkach czystego powietrza. Poza dziećmi najbardziej narażoną grupą są osoby starsze: pogorszenie stanu zdrowia, skrócenie długości życia a także pogorszenie jakości życia. Długo by tutaj wymieniać, zresztą wieś tutaj nie różni się od miasta.
HEAL: Czy macie w planach kontynuowanie badań zanieczyszczenia powietrza na terenach wiejskich? Po tak szokujących pomiarach wstępnych, aż prosi się o przebadanie składu pyłu, którym oddychają mieszkańcy pozornie „zdrowych” terenów wiejskich?
Zofia Pasternak-Wietrzna, Fundacja Planeta: Mamy w planach dalsze badania w innych miejscowościach w kolejnym sezonie grzewczym. Chcemy również zbadać stężenie pyłu PM10 latem, kiedy mieszkańcy grzeją wodę. Nasze badania jednak mają bardzo ograniczony zasięg i zakres, i są tak naprawdę tylko sygnałem. My tylko wskazujemy na istnienie problemu, bardzo poważnego problemu, którym powinny zająć się odpowiednie instytucje. A rodzaje zanieczyszczeń? Przykładowo jednym z bardzo poważnych zagrożeń są dioksyny. Powodują one zaburzenia gospodarki hormonalnej. Mogą powodować bezpłodność, problemy z zajściem w ciążę, z jej utrzymaniem, przedwczesne porody, poronienia, a także wady rozwojowe u płodu. Źródłem dioksyn jest spalanie w prymitywnych urządzeniach grzewczych złej jakości paliw, a także odpadów, na przykład tworzyw sztucznych i lakierowanego lub klejonego drewna, przykładowo odpadów z płyty wiórowej – wszystko to ma miejsce na terenach wiejskich. Ktoś powinien też zadać sobie pytanie, co się dzieje z popiołem, w którym przecież obecne są duże ilości dioksyn. Wiemy, że dioksyny „z powietrza” przedostają się do naszego łańcucha pokarmowego, tak więc problem zanieczyszczonego powietrza nie kończy się bynajmniej na samym powietrzu. Ale same badania nie wystarczą do tego, by coś zmienić. Tutaj potrzeba jest decyzji i przepisów.
HEAL: Na koniec nie pozostaje nam nic innego jak zadać pytanie: co możemy zrobić z tym problemem, wiedząc, że powietrze złej jakości przyczynia się do rozwoju wielu poważnych chorób, obniża jakość życia, a nawet powoduje przedwczesne zgony? Tym bardziej, że często lekarze doradzają przeprowadzkę na wieś osobom cierpiącym na astmę, alergię czy inne choroby, na które wpływ ma zanieczyszczenie powietrza. A według waszego raportu w Polsce już naprawdę nie ma gdzie uciekać, pozostaje nam tylko jeszcze intensywniej walczyć o poprawę jakości powietrza. Jak to zrobić na terenach wiejskich?
Zofia Pasternak-Wietrzna, Fundacja Planeta: Rzeczywiście, nie ma gdzie uciekać przed smogiem. W trakcie jednego z epizodów smogowych, próbowaliśmy szukać czystego powietrza w lesie. Nawet idąc dwa kilometry w głąb lasu, poza zasięgiem zabudowań, ciągle wyczuwaliśmy w powietrzu dym. Teraz jest maj i chwilowo możemy złapać oddech, ale po ostatnim sezonie grzewczym aż trudno sobie wyobrazić kolejny. Powstają nowe domy i obiekty, a w Polsce lokalnej najczęściej wyposażane są one w pozaklasowe kotły na paliwa stałe, tak więc co roku przybywa nowych źródeł emisji. Obecny system wymiany starych kotłów opiera się na dobrej woli. Ktoś musi chcieć wymienić kocioł czy kotły. Chodzi tu o władze danego miasta/miejscowości, a także samych mieszkańców. Tym samym jedna miejscowość coś robi w kwestii powietrza, a inne nie robią absolutnie nic. Mniejsze miejscowości mają tutaj znacznie trudniej z uwagi na dostępność dotacji do wymiany kotłów, a także z uwagi na bardzo niską świadomość nie tylko w kwestii zanieczyszczenia powietrza, ale także ogrzewania budynków. Tymczasem, aby powstrzymać smog i stopniowo go eliminować, konieczne jest wprowadzenie przepisów odnośnie norm emisyjnych dla kotłów oraz paliw. Mamy tu na myśli przepisy na poziomie wojewódzkim lub najlepiej ogólnokrajowe. Przepisy, które pozwolą na wyeliminowanie z rynku pozaklasowych urządzeń grzewczych i najgorszych paliw. Z naszych obserwacji wynika, że tylko odgórne przepisy połączone z systemem dotacji mogą wpłynąć na odczuwalną poprawę jakości powietrza na terenach wiejskich. Do tego dochodzi oczywiście edukacja mieszkańców – i tutaj jest jeszcze wiele do zrobienia.