Skip to content

„Nie możemy pozwolić sobie na to, by stać się zacofanym krajem ze świeżym powietrzem” – stwierdził minister Waszczykowski w rozmowie z niemieckim dziennikiem Der Spiegel.
Słowa szefa polskiej dyplomacji znów nadszarpnęły polski wizerunek w Europie. Po raz kolejny, wbrew zapewnieniom premier Szydło i premiera Morawieckiego, przekonujemy się, że zdrowie Polaków stoi daleko za obiecanym w wyborach parlamentarnych wzrostem gospodarczym.
W kraju, w którym prawie 50 tys. osób umiera przedwcześnie każdego roku z powodu oddychania zanieczyszczonym powietrzem, takie słowa są niedopuszczalne – przekonuje organizacja HEAL Polska, zajmująca się wpływem m.in. zanieczyszczeń powietrza na zdrowie publiczne.
Waszczykowski w wywiadzie udzielonym przez Der Spiegel uznał, że Unia Europejska pomija interesy Polski poprzez wprowadzanie „rygorystycznych wartości granicznych emisji dwutlenku węgla”, co szkodzi naszej gospodarce opartej na węglu. A należy pamiętać, że spalanie węgla jest odpowiedzialne nie tylko za zmiany klimatu, ale również za emisję wielu szkodliwych dla zdrowia substancji. Wypowiedź ministra Waszczykowskiego sugeruje czytelnikowi, że jedyne straty, jakie ponosi państwo polskie, to koszty spowolnienia gospodarki.
Pan minister zapomniał, że jeszcze niedawno sam deklarował podjęcie walki z problemem zanieczyszczeń powietrza, m.in. poprzez programy wprowadzane na wszystkich poziomach administracji publicznej, od samorządów po Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Co więcej, kurczowe trzymanie się węgla jako podstawowego surowca energetycznego i pomijanie nowych technologii, w tym rozwijających się w szybkim tempie odnawialnych źródeł energii może rzeczywiście spowodować, że Polska będzie krajem gospodarczo zacofanym, niestety z brudnym a nie czystym powietrzem.
Przypomnijmy, że oprócz bezdyskusyjnych kosztów zdrowotnych (dziesiątki tysięcy przedwczesnych zgonów, choroby i infekcje) wszyscy ponosimy koszty ekonomiczne wdychania zanieczyszczonego powietrza, które Światowa Organizacja Zdrowia oszacowała dla Polski na 102 mld dolarów rocznie. Kalkulacja przedstawia m.in. mniejszą produktywność, utracone dni pracy, choroby dzieci czy obniżone IQ u najmłodszego pokolenia.