Skip to content

Tegoroczny Szczyt Klimatyczny COP27 w Egipcie przyniósł jeden znaczący postęp – ustanowienie funduszy wsparcia dla krajów najbardziej poszkodowanych skutkami zmiany klimatu. Jednak, biorąc pod uwagę dyskusję na temat redukcji emisji gazów cieplarnianych, czyli kluczowego zadania dla światowych przywódców w celu wyhamowania kryzysu klimatycznego, był on bardzo rozczarowujący. Ledwie utrzymano w mocy ustalenia z ubiegłorocznego Szczytu, a dyskusje często zdominowane były przez producentów paliw kopalnych. Kryzys energetyczny i jego skutki były często przywoływaną wymówką dla braku podejmowania ambitnych celów klimatycznych. Do tego organizowanie Szczytu w kraju, który łamie prawa człowieka i dopuszcza się aresztowań dla aktywistów, jest samo w sobie wątpliwe moralnie.
Weronika Michalak, dyrektorka HEAL Polska

 

To, czy ustalenia ostatniego szczytu zostaną konsekwentnie zrealizowane, czy podobnie, jak miało to miejsce po poprzednich spotkaniach, zostaną twórczo i dogodnie dla grup interesów w poszczególnych krajach rozmyte, oczywiście dopiero zobaczymy. Jeden jednak pomysł warto byłoby przełożyć na praktyczne działanie na poziomie kraju: pełne pokrycie kosztów skutków wywołanych używaniem technologii związanych ze spalaniem węgla, gazu i ropy. W praktyce, zarówno w globalnym jak i indywidualnym wymiarze, wykorzystywanie paliw kopalnych prowadzi do określonych, mierzalnych szkód. Włączenie mechanizmów finansowej odpowiedzialności nie tylko zabezpieczy nam zasoby na naprawianie szkód, w tym leczenie pacjentów oraz rekompensaty, ale będzie także silnym bodźcem do wdrażania zmian i przyspieszenia transformacji.
Dr n. med. Tadeusz Jędrzejczyk, Departament Zdrowia Samorządu Województwa Pomorskiego, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego, Gdański Uniwersytet Medyczny

 

Klimat znów musi poczekać, tak w zasadzie można podsumować COP27 w Egipcie. Zgodzono się wprawdzie wspomóc finansowo tych, którzy niezasłużenie ponoszą największe skutki zmian klimatycznych, ale to jak jednorazowa zapomoga dla wdowy i sierot po górniku, który zginął w kopalni po wybuchu metanu. A tymczasem czas tyka nieubłaganie i wszyscy siedzimy niczym na bombie z włączonym zegarem. Mamy jeszcze kilkanaście lat do całkowitej katastrofy, a przywódcy państw jak widać liczą, że w ostatniej chwili James Bond rozbroi bombę, lub że w chwili wybuchu to nie oni będą rządzić, a zatem to nie ich problem. Walka o powstrzymanie zmian klimatycznych osiadła w ostatnich latach na mieliźnie, bo stale jest coś ważniejszego. Wpierw była to pandemia COVID19, potem wojna na Ukrainie, a z nią nadszedł kryzys ekonomiczny i energetyczny. Czy rzeczywiście są ważniejsze sprawy?
Dr hab. n. med. Tadeusz M. Zielonka